Wybraliśmy się ostatnio na targ! Jakiż to był wspaniały targ! Miałam nieco podejrzeń, że może to być taki targ podrabiany, taki skansen skonstruowany dla turystów, fasada, przebranie, wielki sklep z pamiątkami. Ale nie, to był targ najprawdziwszy na świecie.
Zwiedzenie alejek i poszczególnych stoisk zabrało sporo czasu, a jakież ciekawostki można tam było napotkać: śmigiełka, które same latają, tabletki na odchudzanie, portugalskie pieczywo, miody, hinduskie szpilki do włosów, kołdry i poduszki, antyki i bibeloty, naleśniki, czapki wełniane i kożuchy, suszone mięso i kiełbasy, kolczyki, sukienki, zabawki, akcesoria do łazienki, rzeźby i obrazy... Na targu ubijali interesy przedstawiciele wszystkich możliwych ras i klas, nie zabrakło osobowości wyrazistych, czasem dość ekscentrycznych: wielkich czarnych pań obwieszonych kolorowymi koralami i wstążkami, białych afrykanerskich hipisów po 60tce, był tatuator, byli masażyści, specjaliści od akupunktury, wróżbita.
Atmosfera niepowtarzalna: gwarnie, radośnie, odświętnie. Tutejsze handlowe zwyczaje są o tyle przyjemne, w przeciwieństwie do niektórych rejonów świata, że można dotykać, oglądać, próbować, przymierzać i nie ma presji, by cokolwiek kupić. Sprzedawca się nie obraża, ceny da się trochę stargować. Ktoś gra na indiańskich piszczałkach, ktoś bębni. W centralnym punkcie targu, na skrzyżowaniu alejek, widzimy zespół półnagich chłopków, ubranych w plemienne skóry, tańczących tradycyjne tańce (nielada sztuka!) w rytm muzyki z boomboxa. Ludzie się uśmiechają, dzieciaki się przyglądają z zaciekawieniem, pałaszując różową watę cukrową.
Taki targ to trochę obraz Afryki dzisiejszej, bezpretensjonalnej, gdzie życie buduje się na relacjach, rozmowie, wspólnym spędzaniu czasu. Nie ma pośpiechu, jest trochę tandety, trochę bylejakości, ale da się też znaleźć autentyczne perełki ludzkiej kreatywności.
A co szalenie ważne i najbardziej chyba zaskakujące – targ znajduje się na dachu nowoczesnego centrum handlowego, wystarczy zejść piętro niżej, i już nie ma bębnów i zgiełku, jest klimatyzacja, jest hipermarket.
środa, 16 grudnia 2009
Wyprawa na targ
Autor:
Weronika
o
19:51
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
bliżej słońca, to jeszcze cieplej niż na dole.
Prześlij komentarz