Starając się o dostęp do internetu, przytrafiło nam się porozmawiać dłużej ze sprzedawcą telefonów komórkowych. Musieliśmy przedstawić zaświadczenie o miejscu zamieszkania, z którego wynikało, że jesteśmy misjonarzami. Chłopak w naszym wieku, elokwentny, miły, biały. Mówi, że to dobrze, że są ludzie, którzy TAM – do Mamelodi jeżdżą. Że to straszne miejsce i że patrzenie na te umierające na AIDS dzieci musi być strasznie przygnębiające. Próbujemy wytłumaczyć, że to nie tak. Że to normalne dzieci i że lubią się bawić. Że tam żyją normalni ludzie, tylko biedni. Że dzieci nie umierają cały czas, tylko na końcu – a w między czasie wciąż jednak żyją. Chłopak mówi, że jechał przez Mamelodi raz w życiu i że to straszne miejsce. Jest z Pretorii. Jakoś mocno tę rozmowę przeżyliśmy. Zaczynamy myśleć, że tu są nie tylko czarne getta. Każdy ma swoje.
piątek, 4 grudnia 2009
Jeździcie TAM?
Autor:
Szczepan
o
14:23
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
wystarczy w naszym mieście wejść do hospicjum i już w każdym kącie czai się śmierć, a nie każdy jest do tego zdolny i ma odwagę tam być!
Prześlij komentarz