czwartek, 15 kwietnia 2010

Skąd się bierze pieczony kurczak?

Okazuje się, że nie z Tesco! Pieczony kurczak bierze się z żywego kurczaka. Zwłaszcza we wsi, gdzie nie ma lodówek.

Na oprawcę Małego Johna zgłosił się Szczepan. Uśmiercenie kury przyniosło mu niebywałą satysfakcję i obudziło uśpione instynkty myśliwego. W smaku był ponoć znakomity, ugrillowany na ogniu, choć jedna kura dla 11 osób to nie za wiele. Postanowiłam się "poświęcić" dla dobra grupy i nie skorzystać z tego uroczystego posiłku, bo dla mnie nadanie kurczakowi imienia to już ciut za wiele.

Poniżej fotoreportaż z wydarzenia. Uwaga, zawiera sceny drastyczne. W końcu to śmierć kurczaka.









3 komentarze:

motylem byłam pisze...

Z czasów dziecięcych też pamiętam,że przed egzekucją jeszcze kurkę karmiliśmy, bo zanim została skonsumowana, jeden dzień z nami przebywała,gdyż były poszukiwania ochotnika,który musiał wykonać ten smutny obowiązek-no ale smak mięska tamtych kur a teraz, pędzonych sztucznie, to wielka różnica;

Aleksandra pisze...

wygląda pysznie!!

Salome Turlejska pisze...

wasza biegała po obcięciu łba?? :D