sobota, 15 maja 2010
Pogrzeb cz.2 - Pochówek
Następnego dnia wyruszamy na cmentarz. O 5tej rano, tuż przed wschodem słońca, mężczyźni stroją się w koszule i krawaty, kobiety wiążą chustki. Znów wyprawa piaszczystą drogą, eleganckie buty przykrywa pył. W znajomym namiocie spotykamy ten sam tłum kobiet i dosłownie kilku mężczyzn – większość pracuje przecież w dalekich miastach.
Uczestniczymy w prowadzonym bez pośpiechu nabożeństwie. Każdy członek rodziny staje z przodu i opowiada o swoich uczuciach. Krewni przytaczają wspomnienia o zmarłym i pocieszają się nawzajem. Wiele osób zanosi się płaczem. Najbliżsi wchodzą do domu zobaczyć ciało w trumnie. Szczepan, który został mianowany rodzinnym fotografem, ma zadanie: uwiecznić każdego, kto przemawia.
Wszystko kończy się płomiennym kazaniem ewangelizacyjnym, wygłoszonym przez zaproszonego z innej wsi pastora. Pada pytanie: czy jesteś dziś pojednany z Bogiem? Czy chcesz by Chrystus zmienił Twoje życie? Być może jesteś tylko gościem na pogrzebie, ale dzisiaj możesz podjąć decyzję, która zmieni wieczność. Ja sam nawróciłem się na pogrzebie – tłumaczył pastor. Może nie jesteśmy przyzwyczajeni do wezwań ewangelizacyjnych w takich okolicznościach, ale cóż bardziej rozsądnego można robić w zderzeniu z nagłą śmiercią? Kilka osób staje z przodu namiotu, prosząc o modlitwę.
Ruszamy w powolnym kondukcie żałobnym, cały czas śpiewając pieśni. Słychać, że silne głosy kobiet są już zmęczone poprzednim dniem i nocnym czuwaniem przy trumnie. Najstarsze panie upychane są w samochodach, bo droga na cmentarz dość długa. Zaczynamy przeżywać razem z rodziną i śpiewać pieśni w Shangan. Jesteśmy przecież z Belfastu.
Odchodzimy mocno poruszeni. Mamy poczucie, że ten afrykański pogrzeb to ważne doświadczenie. Zobaczyliśmy społeczność, w której nie ma anonimowości, nie ma samotnej żałoby. Matka, która straciła syna otoczona była przez całe dnie i noce ludźmi, którzy się z nią modlili, śpiewali, wspominali, płakali. Zobaczyliśmy twarze, na których wymalowane było pytanie o Boga, głód, by zaznać prawdziwego Pokoju i tęsknota za Tym, który może ostatecznie ukoić każdy ból. Zobaczyliśmy rzędy świeżych grobów, usypanych w pośpiechu. Widzieliśmy też misterną konstrukcję z cegieł i blachy falistej, zalaną betonem, by zabezpieczyć trumnę przed złodziejami. Na piaszczystym nagrobku złożono uroczyście plastikowy wianek kwiatów, zapakowany w worek na śmieci dla ochrony przed deszczem. Oto człowiek, oto Afryka. Najgłębsze porywy ducha zderzone z nędzą materialnej rzeczywistości.
Autor:
Weronika
o
20:31
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
dola człowiecza wszędzie taka sama;
Prześlij komentarz