Na afrykańskiej wsi śmierć wdziera się brutalnie i zbiera obfite żniwo. Odchodzą młodzi i starzy, mówi się najczęściej, że umarli na kaszel, czyli na gruźlicę. Tyle tylko, że gruźlica zabija tych, którzy mają AIDS. Jednak o tym raczej się nie mówi. Mężczyźni giną też w dużych miastach, z powodu przestępczości i alkoholizmu.
Pewnego razu odwiedzamy matki, które niedawno straciły swoje dzieci. Łatwo je rozpoznać: noszą przez cały okres żałoby czarne fartuszki, na szyi wiążą czarną wstążkę. Gdy przychodzimy do ich domów, siedzą na piaszczystym podwórku, tępo wpatrzone w dal. Widać, że ich oczy są już wypłakane, ich serca złamane.
Czytamy im Biblię, modlimy się. Tak bardzo chcę okazać im współczucie. Desperacko potrzebuję serca, jakie miał Jezus, by móc z nimi płakać. Nie potrafię, i szczerze mnie to zasmuca. Nie jestem w stanie ogarnąć ich straty. Nie potrafię sobie wyobrazić jak to jest, gdy córeczka, uczennica 4tej klasy, umiera “na kaszel”. Nie wiem co czuje matka, gdy w wypadku samochodowym umiera jej jedyny syn. Chcę kochać te kobiety, ale wiem, że tylko Bóg może je prawdziwie pocieszyć.
Dowiadujemy się nieco później, że zmarł kolejny młody mężczyzna – syn kobiety, którą znaliśmy ze porannych spotkań modlitewnych w lokalnej podstawówce. Pójdziemy wszyscy na pogrzeb – powiedziała Pastorka. Nie wiem kiedy, jak przyjdzie czas, to wam powiem.
Przyszedł kolejny upalny dzień, o godz. 12tej byliśmy już po spotkaniu modlitewnym, odwiedzinach w lokalnej przychodni i kilku domach. Pastorka w południe oznajmia nam, że za godzinę kobiety idą na uroczystości pogrzebowe. Dlaczego tylko kobiety? – dziwimy się. Okazuje się, że dzień przed pogrzebem kobiety spędzają czas z matką zmarłego na całodziennym nabożeństwie, odbywającym się na podwórku ich rodzinnego domu. Mamy narzucić szale na ramiona, założyć chustki. Kolory żałobne to biel i czerń, ale nie mamy ze sobą odpowiednich ubrań.
Okazuje się też, że mam przygotować kazanie pogrzebowe i dodatkowo - wykład dla kobiet o uległości. Takie spotkanie to trochę jak konferencja dla kobiet – tłumaczy Pastorka. W drodze dowiaduję się, że mam opowiedzieć również historię swojego życia.W końcu jestem misjonarką i jedyną mężatką w naszej grupie. Czuję, że skaczę w głęboką wodę. Stresuję się. Uległość kobiet to kontrowersyjny temat nawet w dobrze znanej kulturze, co dopiero w realiach, w których poruszam się wciąż bardzo po omacku. Modlę się i wierzę, że Bóg jakoś mnie uzdolni do tego nietypowego zadania.
Gdy po długim marszu docieramy na miejsce, namiot wypełniony jest kobietami. Większość jest znacznie starsza ode mnie, śpiewają żywiołowo, tańczą i klaszczą w dłonie. Inna Pastorka co chwilę przytacza krótkie wersety z Biblii i zachęca, by niezależnie od okoliczności życia chwalić Boga. Kolejne kobiety z tłumu intonują pieśni uwielbienia, po pierwszym wersie przyłącza się do nich wspaniały chór mocnych głosów. Te pieśni, sposób w jaki są śpiewane, wyrażają tak wiele. W kącie podwórka siedzi matka zmarłego, jest zapłakana. Wokół niej kilka starszych kobiet, pocieszają ją, trzymają za rękę, podają chusteczki. Takie zgromadzenie trwa cały dzień, modlitwy i śpiewy przeplatane są przerwami na nauczanie i posiłek, jedzony wspólnie w tym samym namiocie.
Przychodzi mój czas, staję z przodu, czuję jakieś niezwykłe namaszczenie. Mówię z pewnością więcej, niż mogłabym przemyśleć czy przygotować w ciągu godziny. Czasem słuchające mnie kobiety wykrzykują “amen!”, ale są momenty, kiedy zupełnie milkną i wpatrują się we mnie badawczym wzrokiem. Nie wiem, czy mówię rzeczy skandaliczne, czy niezrozumiałe. Staram się dać im Ewangelię. Ufam, że Duch Święty mnie prowadzi. Nie mam pojęcia, co z tego wyniknie.
Ceremonie będą trwać do późnej nocy, ale wychodzimy wcześniej, bo mamy jeszcze tego dnia zaplanowane spotkanie młodzieżowe.
Dowiaduję się potem, że kazanie wywołało poruszenie. Jedna ze starszych kobiet zaprasza mnie do swojego domu, ale nie udaje mi się jej odwiedzić, bo w międzyczasie choruję i nie jestem w formie na pieszą wyprawę. Kilka dni później opuszczamy wieś.
1 komentarze:
dzielna Weronika musi stawać na wysokości zadania;
Prześlij komentarz