Czemu ci misjonarze z takim upodobaniem zaprzeczają poczuciu estetyki? Dlaczego jednym z ich ulubionych atrybutów są bezkształtne, plastikowe buty? Kiedyś być może można było poznać misjonarza po sandałach i lasce, dzisiaj - po spodniach w kolorze khaki i kroksach - wstrętnych plastikowych drewniakach.
Wystarczył jeden wyjazd, doświadczenie wspólnych łazienek na końcu korytarza, niezbyt czystych i zawsze zalanych wodą, w których bez trudu można było spotkać ropuchy, gąsienice, świerszcze, ślimaki, pająki i nietoperze. Wystarczyło uświadomić sobie, że w przyszłym tygodniu przeprowadzamy się do bazy treningowej, a tam łazienki są oczywiście na zewnątrz. Tylko tyle i oto całe nasze zarzekanie się, że my to absolutnie nigdy, okazało się nic nie warte. Kupiliśmy za grosze podrabianą wersję słynnych bucików. Przez pół dnia nie mogliśmy się nadziwić, jakie wygodne. Szczepan ma granatowe, ja - szarobure. Stało się. Jesteśmy teraz prawdziwymi misjonarzami :D
środa, 13 stycznia 2010
Stało się.
Autor:
Weronika
o
23:41
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
9 komentarze:
Jej!!!! Ja też miałam- błękitne z kwiatuszkami:):D Kupiłam po niecałym miesiącu na misji.
Są całkiem, całkiem! Wygodne!:)
wyglądają sympatycznie,żeby tworzywo nie odparzało przy tamtych temperaturach!
mamo, nie martw sie, to nie kalosze :P
Szczeps
pamiętam Was z Dziwnówka :)modliliśmy sie za wami :)
Wygląd nie jest najważniejszy, wygoda liczy się na 1 miejscu :)
pozdrawiam gorąco
Agnieszka
Szczeps nie chcę wiedzieć jak będziesz wyglądać po 2 latach ;p
Gocha
Moze bede bardziej podobny do Ciebie :P
Szczeps
hihi- szczeps będzie spał w ogródku, jadł robaki i pił deszczówkę
Ja tylko w kroksach (podrabianych:P) chodze po mazurach!:)) Nigdy sie nie wie jak one wygodne i funkcjonalne, dopoki sie ich nie zalozy!:P
Prześlij komentarz