Kiedy zajechaliśmy, wieś była naprawdę spragniona – dosłownie. Woda w kranach dawno się skończyła i mieszkańcy poświęcali dużo czasu i energii, przemierzając z napełnionymi beczkami wiele kilometrów. Znów zobaczyliśmy chaty pokryte czerwonym kurzem, alkoholizm, kult przodków. Czy te krótkoterminowe misje w ogóle mają sens?
Odwiedzamy kilka różnych wsi, spędzamy czas z mieszkańcami i młodymi misjonarzami. Jednak dużo się zmieniło, nawet na pierwszy rzut oka. Wiele podwórek to plac budowy, ludzie stawiają murowane domy, więc chyba żyje im się trochę lepiej. Zmienia się powoli rzeczywistość duchowa. Pastor Jeniffer mówi nam, że w nocy coraz rzadziej walą bębny. Nie zawsze przyczyną jest wiara w Jezusa, ale coraz mniej pociągają ludzi czary, stają się obojętni na wpływ przodków, zaklęcia tracą moc. Naszym zadaniem było opowiedzieć Boże działanie przez zdjęcia, filmy, wywiady i artykuły.
Tak usłyszeliśmy o Eliaszu.
Pytamy o ludzi, którzy nawrócili się podczas naszego pobytu we wsi. Jedni mają się źle, inni dobrze. Sporo osób nadal nas pamięta. Kilka dni po naszym wyjeździe rok temu dotarła do nas informacja, że po ewangelizacji we wsi Somerset powstał kościół. To owoc współpracy wielkiego Boga i kilkoro młodych ludzi, którzy tam pracowali. Ze wszystkich zespołów oni mieli najtrudniejsze warunki, bo biwakowali na kupie gliniastego błota, nie mieli wsparcia żadnego kościoła, ani nawet drzewa, by schronić się w cieniu. Ależ to była radosna wiadomość!
Teraz, po roku, znów odwiedziliśmy to miejsce. Zobaczyliśmy to samo nieznośne błoto i prawdziwy cud – skromny budynek, postawiony przez członków młodej społeczności. Powstały rok temu kościół istnieje i ma się dobrze.
W Belfaście, innej wsi, wciąż panuje przekonanie, że wiara jest dla kobiet, a dla mężczyzn – alkohol. Tamtejszy kościół składa się z gromady dzieci i kilku kobiet w średnim wieku. Trudno cokolwiek zdziałać i cokolwiek zmienić, gdy w kościele nie ma ojców, mężów, ani braci. Ale i to się zmienia.
Eljasz ma dobrą pracę, ładny dom, i jest autorytetem dla wielu. Przyszedł do misjonarzy, bo jego dzieci uczestniczyły w zajęciach na boisku i opowiadały, czego się uczą. Miał masę pytań o Boga.
Po kilku dniach dyskusji i wspólnego czytania Biblii, zapragnął zostać uczniem Jezusa. Misjonarze modlili się z nim, a Eljasz pomagał im do końca pobytu we wsi, głosząc swoją nową wiarę z wielką gorliwością.
Minęło kilka dni od powrotu do Pretorii i oto kolejny radosny telefon. “Eljasza wciąż jest pełen zapału” – opowiada Pastor Jeniffer. “Pragnie przyciągnąć do kościoła więcej mężczyzn. Zaczął prowadzić studium biblijne dla młodych chłopaków”.
Dziękujemy Bogu za ten przełom!
piątek, 17 czerwca 2011
Eljasz
Autor:
Weronika
o
14:26
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz