W piątek pojechaliśmy do bazy treningowej, by udokumentować na video przygotowania nowej grupy do wyjazdu na wiejską ewangelizację w Gazankulu. Byli niesamowicie podekscytowani – po wielu tygodniach nauki wreszcie mogą ruszyć w teren!
sobota, 6 listopada 2010
Wypadek
Autor:
Weronika
o
20:54
2
komentarze
Jednak żyję!
Paulina przyszła ostatnio do mojego biura i widzę, że się zbiera w sobie, żeby coś opowiedzieć. Kręci się jeszcze trochę, trochę milczy, siada na fotelu i zaczyna mówić.
"Nikomu tego wcześniej nie mówiłam, bo nie chciałam żebyście się martwili. Teraz minęło już 6 miesięcy, to mogę powiedzieć. W Soshanguve są takie sektory - np. E, F, G, H - w których mieszkają naprawdę nieszczęśliwi ludzie i dzieje się tam mnóstwo okropnych rzeczy. Ja mieszkam w spokojnych rejonach, ale Bóg też ocalił mi życie. Była noc - spałam w swoim domu, we własnym łóżku, i nie wiem dlaczego, nagle podskoczyłam we śnie. Usłyszałam strzał, poczułam jakby palący ogień, zrobiło mi się gorąco na plecach. Okazało się, że ktoś strzelał przez dziurę w ścianie. Gdybym nie podskoczyła, trafiłby mnie prosto w głowę. A tak tylko mnie drasnął, mam bliznę na plecach. Jak się zorientowałam co się stało, nie było we mnie strachu, tylko taki niepojęty spokój. Chwaliłam Boga i śpiewałam mu, bo znów okazał mi dobroć. Ten człowiek, który strzelał, już nie wrócił od tamtej pory."
Autor:
Weronika
o
20:53
2
komentarze