Dzieciaki uczyły się ostatnio podczas popołudniowych zajęć nowej piosenki. Słowa mówiły o tym, że każdy jest inny, ale Bóg kocha każde dziecko. Młode misjonarki, by pomóc dzieciom zrozumieć tę prawdę, zadawały kolejno pytania: "Czy Bóg kocha dzieci z Afryki?" "Czy Bóg kocha dzieci z Azji?" "Czy Bóg kocha dzieci z Ameryki?". Za każdym razem maluchy odpowiadały chórem: "Taaaak!". Dziewczyny zapytały też "Czy Bóg kocha białe, afrykanerskie dzieci?", i jakże zrzedły im miny, gdy nasi drodzy podopieczni bez chwili zastanowienia wykrzyczeli: "Nieeeee!"
I zabawne to, i straszne!
sobota, 23 października 2010
Bóg kocha białe dzieci?
Autor:
Weronika
o
20:33
5
komentarze
Pretoria w kwiatach
Jesteśmy w RPA już prawie rok, ale po raz pierwszy możemy zrozumieć i zobaczyć dlaczego Pretorię nazywa się "jacaranda city". Przez kilka wiosennych tygodni centrum miasta dosłownie tonie w kwiatach tego pięknego południowoafrykańskiego drzewa - tak pachnące i dostojne, że nie widzi się ludzkiej słabości i bałaganu... Cudowny Stwórca!
Autor:
Weronika
o
13:05
2
komentarze
Wypadek
Paulina przyszła niedawno do pracy i starała się uśmiechać, ale widać było wyraźnie, że coś jest nie tak. Była blada jak ściana, ręce jej się trzęsły. Po kilku minutach łzy popłynęły jej z oczu. Zaczęła opowiadać.
Okazało się, że mąż Pauliny, choć nie pracuje na stałe, wykonywał w ostatnim czasie różne prace dorywcze. W drodze powrotnej z banku, gdzie poszedł wypłacić zarobione pieniądze, został napadnięty. Napastnicy zatruli go jakimiś silnymi narkotykami czy trucizną. Zabrali mu wszystko i zostawili go w polu, rozebranego do naga. Mama była przerażona stanem, w jakim był już następnego ranka - mąż nie pamiętał podstawowych informacji na swój temat, nie był w stanie czytać, nie potrafił skorzystać z telefonu. Paulina zabrała go do szpitala. Pieniądze, które zginęły, okazały się być bardzo potrzebne. Ja tego od początku nie wiedziałam, ale kobieta przyznała się liderom, że nie ma jedzenia ani środków na transport.
Modliliśmy się z Pauliną, i czułam się taka przytłoczona afrykańską rzeczywistością. Chciałabym mieć dość miękkie serce, by umieć "płakać z płaczącymi". W takich chwilach brakuje mi łez, choć ból przeszywa głęboko. Bóg odwiedził nas w modlitwie, wiara zwyciężyła bezradność. Zaczęłam ją pocieszać, wskazując na Jezusa: "Bóg się wami zaopiekuje. Nie bój się Mama. Zaufaj Mu, On was przez to przeprowadzi". Paulina powtarzała tylko: "Bóg jest dobry. Bóg jest dobry." Wiem że w takim momencie to nie jest wyznanie, które przychodzi lekko.
Mąż Pauliny zaczął wracać do zdrowia. Nie został w szpitalu, bo nie było miejsca, ale chodzi tam prawie codziennie, dostaje leki. Miał silnie poparzony przełyk, dzięki Bożej łasce wątroba i żołądek nie zostały całkiem zniszczone. Minęło już kilka tygodni i nie jest jeszcze dobrze, ale znacznie lepiej. Bóg jest dobry, ale ludzie potrafią być okrutni i bezmyślni.
Kiedy myślę o tych wydarzeniach, widzę zło, które sączy się i atakuje z każdej strony, i widzę jak w Jezusie to wszystko nie ma znaczenia. Jak każde wydarzenie może przyczynić się do uwielbienia Boga. Jak lśni Jego chwała.
Z Mamą coraz częściej możemy się modlić i rozmawiać o Bogu i o życiu. Tak się akurat złożyło, że w dniach tej jej tragedii zostaliśmy obdarowani dodatkowymi finansami - zbliżały się Szczepa urodziny. Paulina zaniosła do domu dodatkowe pieniądze, które równały się może połowie jej pensji. Szczepan pokornie usunął się z tej emocjonalnej sceny, a Mama znów płakała w moich ramionach, tym razem ze wzruszenia. Spontanicznie zaczęła się modlić, a tuż potem powiedziała stanowczo: "Muszę wam zrobić pranie. Pozwól mi wyprasować wszystkie wasze ubrania!"
A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują... (Rzym 8,28)
Okazało się, że mąż Pauliny, choć nie pracuje na stałe, wykonywał w ostatnim czasie różne prace dorywcze. W drodze powrotnej z banku, gdzie poszedł wypłacić zarobione pieniądze, został napadnięty. Napastnicy zatruli go jakimiś silnymi narkotykami czy trucizną. Zabrali mu wszystko i zostawili go w polu, rozebranego do naga. Mama była przerażona stanem, w jakim był już następnego ranka - mąż nie pamiętał podstawowych informacji na swój temat, nie był w stanie czytać, nie potrafił skorzystać z telefonu. Paulina zabrała go do szpitala. Pieniądze, które zginęły, okazały się być bardzo potrzebne. Ja tego od początku nie wiedziałam, ale kobieta przyznała się liderom, że nie ma jedzenia ani środków na transport.
Modliliśmy się z Pauliną, i czułam się taka przytłoczona afrykańską rzeczywistością. Chciałabym mieć dość miękkie serce, by umieć "płakać z płaczącymi". W takich chwilach brakuje mi łez, choć ból przeszywa głęboko. Bóg odwiedził nas w modlitwie, wiara zwyciężyła bezradność. Zaczęłam ją pocieszać, wskazując na Jezusa: "Bóg się wami zaopiekuje. Nie bój się Mama. Zaufaj Mu, On was przez to przeprowadzi". Paulina powtarzała tylko: "Bóg jest dobry. Bóg jest dobry." Wiem że w takim momencie to nie jest wyznanie, które przychodzi lekko.
Mąż Pauliny zaczął wracać do zdrowia. Nie został w szpitalu, bo nie było miejsca, ale chodzi tam prawie codziennie, dostaje leki. Miał silnie poparzony przełyk, dzięki Bożej łasce wątroba i żołądek nie zostały całkiem zniszczone. Minęło już kilka tygodni i nie jest jeszcze dobrze, ale znacznie lepiej. Bóg jest dobry, ale ludzie potrafią być okrutni i bezmyślni.
Kiedy myślę o tych wydarzeniach, widzę zło, które sączy się i atakuje z każdej strony, i widzę jak w Jezusie to wszystko nie ma znaczenia. Jak każde wydarzenie może przyczynić się do uwielbienia Boga. Jak lśni Jego chwała.
Z Mamą coraz częściej możemy się modlić i rozmawiać o Bogu i o życiu. Tak się akurat złożyło, że w dniach tej jej tragedii zostaliśmy obdarowani dodatkowymi finansami - zbliżały się Szczepa urodziny. Paulina zaniosła do domu dodatkowe pieniądze, które równały się może połowie jej pensji. Szczepan pokornie usunął się z tej emocjonalnej sceny, a Mama znów płakała w moich ramionach, tym razem ze wzruszenia. Spontanicznie zaczęła się modlić, a tuż potem powiedziała stanowczo: "Muszę wam zrobić pranie. Pozwól mi wyprasować wszystkie wasze ubrania!"
A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują... (Rzym 8,28)
Autor:
Weronika
o
09:02
2
komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)